Jesteśmy na miejscu, jest pózno więc idąc na łatwiznę i nie grymasząc wpisujemy do navigacji "Praga Stara / Noclegi", i w chwil pare jesteśmy pod hotelem.Jakiś trzygwiazdkowy "badziew" ale nie ma co nażekać! Niestety szybko okazuje się ze nie ma mowy o zaparkowaniu auta. Wszystko naszpikowane samochodami jak dobra kaszanka słoniną. Niestyty hotelik nie posiada parkingu, a pani w recepcji zapewnia mnie ze jeśli tam zostawimy pojazd to rano go nie będzie na sto procent. Podobno w Pradze odholowują bezapelacyjnie wszystie auta jeśli są zaparkowane nie tak jak sie należy! A mają tam jakieś strefy, dla mieszkańców czy coś , nie wiem nie połapałem się w tym? No nic ruszamy dalej i po kilkuset metrach następny trzygwiazdkowy przybytek, tym razym z pięknym podwórzem w którym są 4 miejsca parkingowe dla gości. Bingo!!! Tutaj ciekawostka, w recepcji legitymujemy się polskimi dokumentami i pan chce od nas 35 euro za dobę, co dziwne w hotelu numer jeden, po okazaniu niemieckiego paszportu pani zażądała okrąglutkie 100 euro? Zbieg okoliczności??? Do tego hotel w którym będziemy spali jest o wiele ładniejszy!
Zwiedzanie jak to zwiedzanie! Masło maślene. Będąc w Pradze nie można nie wybrać się do dzielnicy Hradczany, pstryknąć parę fotek słynnej Złotej Uliczce i poczekać na zmianę warty gwardzistów przed zamkiem. Trzeba obowiązkowo stanąć przed katedra św. Wita i kaplicą Świętego Krzyża! Obok zamku za murami prześliczna malutka Bazylika św. Jerzego. Osobiście uwielbiam widok ze wzgórza na panorame Pragi z Wełtawą, i te przepiękne czerwone dachy!
My ruszamy dalej i schodząc wchodzimy prosto w Malá Strana (Mała Strona), przechadzając się po ryneczku "niwego miasta" rozumiemy dlaczego Mozarta tutaj inspirowało.
Naszym kolejnym etapem jest najczęściej odwiedzane miejsce, Most Karola. Kilka zdjęć i postanawiamy tu wrócić nocą.
Generalnie ogladamy Prage bardziej z auta, w drodze spontanicznie. Czas leci szybciutko a my już jak na jakimś wyścigu przestrzeliwujemy przez vaclavik, bramę prochową, stadion Sparty, w miedzyczasie jakaś restauracja i żeby zaspokojić moje osobiste dewiacje nie mogło sie obejśc bez odwiedzin na praskim lotnisku Ruzyně.
Pogoda jak to w styczniu jakoś nie zaskakiwała, co nie znaczy że nie była łaskawa, dała to co mogła i pretensji mieć nie można.