Po zeszłorocznym spędzaniu Świąt Bożego Narodzenia w górach, bardzo nam się spodobała idea "anty-rodzinna". Bez tej całej otoczki, rodziny, sprzątania, odwiedzania krewnych, bez stresu i biegania. Więc gdy nadażyła się okazja i zostaliśmy zaproszenie przez znajomego z Irlandii, nie zastanawiliśmy się ani sekundy i skożystaliśmy z nadażającej się okazji, tym bardziej że żadne z nas nigdy nie było na wyspach.
Wylatujemy z Lotniska Katowice-Pyrzowice, ślicznym Boeingiem 737 lini Ryanair. Trudno w to uwierzyć ale jest to mój pierwszy lot popularnym samolotem z fabryki w Seattle.
Od samego początku widać ze sprzyja nam szczęście gdyż nasz rejs jest jedynym który tego dnia odlatuje planowo z Katowic. Przez opady śniegu, więkoszość lotów została odwołana, a my wylatujemy i to o czasie.
Startujemy z pasa o kierunku 27. Odprowadza nas wzrokiem gromada zielonych z zazdrości podróżnych, którzy juz czekają na swoje loty od kilu godzin, a inni nawet od kilka dni.