No i jesteśmy. Tak jak myślałem Zakopianka była zapchana jak pole Karguli minami! Ale z małym opóźnieniem udało się, jesteśmy na miejscu, zgodnie z umową wykonujemy telefon, po krótkim czasie zjawia się pan z kluczami do mieszkania, i możemy się rozpakowywać. Przed nami tydzien w stlicy polskich tatr więc trochę tego jest. Mamy w planie nabyć nawet choinkę żeby było jak należy- świątecznie.
Jeśli chodzi o apartament to jest dokładnie taki jak na stronie. Naprawdę świetne dwupokojowe mieszkanie ulokowane na pierwszym piętrze. Z balkonu mamy widok na Krupówki. Piechotką do głównej ulicy jest około minutki, jakieś 50 metrów. Może nie jest ono urządzone w klasycznym góralskim stylu (wszystko IKEA), ale nam akurat na tym nie zależało, więc jak kto woli. Jest wszystko - w pełni wyposażona kuchnia, sypialnia z dużym łózkiem, pokój gościnny z dużym balkonem, telewizja, internet, wszystko jest i działa tak jak było dogadane telefonicznie. Wszytsko jest nowe, czyste i zadbane. Generalnie jeśli chodzi o zakwaterowanie to polecam gorąco (www.zakopaneapartament.com).
Pogoda pierwszego dnia trochę rozczrowała , poporstu nie było śniegu. Jednak pan który dostarczył klucze do apartamentu powiedziała że od jutra to się zmieni i prawdziwa zima zawita do Zakopanego. I jak "stary góral" powiedział tak też się stało. Następnego dnia spadł śnieg, dużo śniegu, i tak już pozostało do końca pobytu.
Ale dobrze, przejdźmy do samego zwiedzania. My nie mieliśmy żadnego napiętego planu, nie chcialeiśmy obejrzeć połowy tatr i każdego zakamark w Zakopanem. Zaczeliśmy naturalnie od Krupówek. Reprezentacyjna ulica ciągnąca się ponad kilometrowym deptakiem zimą wygląda uroczo. Wszędzie suweniry, co krok stoisko z oscypkami, restauracje pękają w szwach, ulica tętni życiem jak Aorta. W połowie Krupówek rozciąga się przepiękny widok na Giewont. Nieobyło się również bez zdjęcia z kultowym misiem.
No i naturalnie góralskie jedzenie, chyba najlepsze na świecie. To oczywiście tylko moje zdanie, ale dla osób z mniejszymi wymaganiami kulinarnymi można tutaj odwiedzić od McDonalda przez Pizze Hut, do Góral Burgera! Po napełnieniu brzuszka i zatankowaniu kilku grzańców można ruszyć dalej. Decydujemy się na przejażdżkę saniami (dorożką). Za "drobną" opłatą zostaje nam udostepniona krótka podróż. Ruszamy spod Krupowek w toważystwie dowcipnego woźnico-przewodnika, góral ten jak wszyscy górale jest gadatliwy i sypie żarcikami jak z rękawa. Jedziemy w kierunku Wielkiej Skoczni na Krokwi. Na miejscu już, podziwiamy po kolei Wielką, Średnią, Małą i Maleńką Krokiew oraz na samym końcu maleńkiego karzełka Adasia. Jadąc dalej już w kierunku centrum widzimy Nosal. Przemarznięci ale szczęśliwi na miejscu dogrzewamy się grzańcem, co jest bardzo, ale to bardzo skutecznym sposobem.
No i mniej więcej w takim klimacie postanowliśmy spędzać nasz czas. Kolejnego dnia odwiedzamy Kościoły, a dokładniej mówiąc najpierw Kościół Świętej Rodziny który jest najstarszą rzymskokatolicką murowaną świątynią Zakopanego. A nastepnie udajemy się do Kościółka Matki Bożej Częstochowskiej który z kolei jest najstarszym drewnianym obiekt sakralny. Wystrój wnętrza tworzą obrazy ludowe oraz drewniane figurki pochodzące z połowy XIX wieku. Na ołtarzu replika częstochowskiego obrazu Czarnej Madonny. Będąc w "starym kościółku" nie można nieodwiedzić Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku. Miejsce to jest bardzo szczególnym w historii Zakopanego. Jest śladem istnienia tych, którzy jak Tytus Chałubiński kreowali rzeczywistość miasta i tych, którzy tworzyli jego legendę, jak Sabała, czy słynny skoczek narciarski i kurier tatrzański Stanisław Marusarz. Jest śladem ostatnim artystów związanych z Tatrami, wrosłych swą twórczością w podhalański folklor oraz pamięcią o znanych przewodnikach tatrzańskich. Prawie każdy, kto zapisał się w dziejach miasta i Tatr znalazł tu swoje miejsce. Na Pęksowym Brzyzku znajduje się około 500 grobów, w tym 250 osób zasłużonych. Cmentarz otacza kamienny mur. Prawie wszystkie nagrobki są niepowtarzalnymi dziełami sztuki, wykonanymi w drewnie, metalu lub kamieniu kapliczkami, góralskimi krzyżami, rzeźbionymi w motywy podhalańskie, malowanymi na szkle.
Nastepnie dokonujemy zakupu naszej świątecznej choinki, nabywamy ją na targu w okolicach dworca. Można tam znaleść chyba wszystko co możemy sobie zażyczyć, do tego wszytsko jest wykonane w drewnie.
Kolejny dzień to wyparawa na Gubałówkę, oczywiście przy użyciu koleji linowo-terenowej PKL. Już z samego szczytu o wysokości 1126 m n.p.m. możemy podziwiać piękną panoramę Zakopanego, można usiąść w pizzeri, lub osoby pragnące większych wrażeń mogą odwiedzić jedną z licznych wypożyczalni sprzętu zimowego. Oprócz standardowych stokow narciarskich, jest również zjazd rynnowy. Znajduje się tutaj również przekaźnik radiowo-telewizyjny RTON Gubałówka z masztem o wysokości 102 metrów. Po wschodniej stronie znajduje się najwyżej położona miejscowość w Polsce, Ząb.
W międzyczasie była tradycyjna polska wigilia, prezenty... kilka szalonych wieczorów w barach, spacery i wykupywanie wszystkich rezerw "zakopiańskich róż".
Niestety nie udało się wziąść udziału w góralskiej pasterce. Więc jak widać nasz tygodniowy pobyt w "Zakopcu" napewno nie był spędzony pod znakiem lenistwa. Wracaliśmy zmachani ale szczęśliwi.